W jednym z wcześniejszych postów (tutaj) wspominałam, że
Kleopatra osiągnęła mistrzostwo w kultywowanej przez siebie sztuce upiększania –
kosmetyce. Napisałam (w ślad za różnymi źródłami), że Kleopatra opracowała bodaj pierwszy w historii, podręcznik
kosmetyki. Od tego czasu zdarzyło mi się go kilkakrotnie tropić – niestety bez
powodzenia. Do dzisiaj. Dzisiaj się dowiedziałam, że on… przepadł… Wszelkie
receptury i legendy jej przypisywane i z nią związane (jak np. ta, że sama przygotowała
miksturę dla samego Juliusza Cezara na… łysienie) są znane jedynie z późniejszych
podań i tym samym obarczone pewnym ryzykiem zniekształcenia. Nie dajcie się tak więc łatwo zwieźć
marketingowym hasłom promującym różne produkty i zabiegi imieniem Kleopatry –
to może być zwykłe naciąganie. Niemniej…. Jeśli miałybyście kiedyś ochotę mieć wrażenie, że jesteście legendarną
władczynią starożytnego Egiptu, to cały
wachlarz receptur pielęgnacyjnych do
samodzielnego wykonania znajdziecie tutaj: http://theartofbeingfeminine.blogspot.com/2010/07/cleopatras-beauty-secrets-natural.html
W razie problemów językowych, w miarę swoich
możliwości, służę pomocą. Autorka bloga przytacza przepisy na specyfiki o
działaniu oczyszczającym, nawilżającym oraz rozjaśniającym skórę twarzy i
całego ciała, kąpiel namiętności J,
olejek wzmacniający energię seksualną, maski nawilżające do włosów czy płukankę
zapewniającą.. świeży oddech. Miłej lektury i stosowania życzę!
inspirujące, jestem tylko ciekawa, czy scrub z soli morskiej nie jest zbyt podrażniający...;)
OdpowiedzUsuńSkoro moja twarz lubi peelingi z drobinkami soli karnalitowej, to myślę, że w zdecydowanej większości przypadków będzie podobnie. Zawsze można poeksperymentować z proporcjami albo substytutami - płatkami owsianymi, zmielonym białym ryżem (brązowy jest p o d o b n o silniejszy), albo zaparzonymi nasionami kozieradki o czym pisałam przy okazji kozieradki :) Pozdrawiam!
Usuń