Z góry zastrzegam, że to post o szokującej treści i z tutorialem nie ma nic wspólnego :) Utrzymany jest natomiast w klimatach indyjskich. To coś dla fanek i amatorek olejowania włosów. Nowatorkom nie polecam - mogłyby nabrać niewłaściwego przekonania co do wykonywania tego z reguły czystego zabiegu... ;)
poniedziałek, 16 września 2013
piątek, 13 września 2013
Przegląd ziół indyjskich do pielęgnacji włosów - cz. 6
Żeby pisać bloga w piątkowy wieczór, w tę piękną, barową pogodę (!), to trzeba być jednak świrem... ;) Rozmywszy wszelkie swoje wątpliwości i zaoszczędziwszy na psychologu, dobijam listę indyjskich ziółek wspomagających kondycję włosów:
Nagarmotha - pomaga w walce ze... wszami, a ponadto nadaje blask i pomaga utrzymać naturalny kolor włosów. Dzięki swoim właściwościom znanym z aromaterapii jest stosowana do zmniejszania poziomu stresu, a jednocześnie stymulowania mózgu.
Shikekai - jako składnik past do mycia wspomaga oczyszczanie włosów. Podobnie jak nagarmotha jest sprzymierzeńcem w walce ze wszami. W walce z łupieżem też pomoże. Przeciwdziała przedwczesnemu siwieniu włosów.
Ritha & kachora - wykazują działanie przeciwświądowe; jako składniki pasty myjącej wspomagają oczyszczanie włosów.
Seetaphal beej - zabija i wszy i świąd.
Jaswand phool - barwnik do włosów, ogranicza łysienie i stymuluje wzrost włosów.
Tulsi - bazylia azjatycka - oprócz tego, że jest bardzo istotna w symbolice hinduistycznej, w pielęgnacji włosów wykazuje działanie przeciwzapalne oraz przeciwbakteryjne.
Pozdrawiam!
środa, 4 września 2013
Termo-czepek
To wpis z serii "na fali entuzjazmu" :) Tym razem nie jest to ani środek doustny, ani cieszący oczy włosami klip, ani żadne ponadprzeciętnie przyjemne mazidło. Tym razem jest to coś, co oszczędza czas, pomnaża przyjemność i zapobiega bólom kręgosłupa! I gdyby była to zagadka nie wpadłabym, że może chodzić o czepek. O termo-czepek! :)
W zasadzie czas oszczędza podwójnie, bo nie tylko mogę COŚ robić zamiast bezczynnie tkwić w łazience w czasie, który daję odżywce na zadziałanie, to jeszcze nie muszę później po sobie sprzątać tego, co spłynęłoby mi gdzie bądź, gdybym jednak łazienkę zdecydowała się opuścić ;) Pamiętam, że kiedyś opuściłam łazienkę mając na głowie maskę domowej roboty z jajka i piwa, i zmiana lokalizacji na kanapę w ogóle nie była dobrym pomysłem... :)
A wszystko dzięki warstwie chłonnej w którą wyposażony jest ten niepozorny artykuł. Muszę przyznać, że na początku byłam mocno sceptyczna wobec tego wynalazku; warstwa chłonna wydawała mi się zbyt cienka, ale z właściwym sobie baranim zacięciem potrzymałam czepek 30 min na głowie i okazało się, że czepek działa zgodnie z planem.
Produkt jest jednak niełatwo dostępny, ale warto pytać w drogeriach. Polecam!
PS Cyklu o ziółkach indyjskich jeszcze nie zakończyłam. Kolejny post w bardzo niedalekiej przyszłości, materiały już zgromadziłam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)