Nie tak dawno temu, w ramach cyklu o naturalnych specyfikach
pielęgnacyjnych rodem z Japonii, pisałam o żeń-szeniu. Ów post znajduje się
tutaj, a ja tylko szybko napomknę, że ten egzotyczny korzeń ma właściwości
stymulujące, polecany jest więc osobom borykającym się z problemem wypadających
włosów. Ja tego problemu już na szczęście nie mam, a mam suszony żeń-szeń,
który sprezentowałam sobie w dalszej przeszłości w celach spożywczych, do
żucia. Przekąska jednak specjalnie mi
nie podpasowała więc zaprzestałam jej konsumpcji, a o zapasach przypomniałam
sobie właśnie przy okazji wspomnianej już notatki.
Nie lubiąc marnotrawstwa postanowiłam wykorzystać swoje
zasoby w celach kosmetycznych. Z posiadanego korzenia przygotowałam sobie
prostacko proste płukanki, z których możecie być zadowolone. Nie stosuję płukanki na tyle długo, żeby wypowiadać się na temat stymulujących właściwości żeń-szenia, ale odkryłam inny ciekawy efekt jego zastosowania
Wariant I
Składniki:
- 1 płaska łyżka stołowa korzenia żeń-rzenia zalana na noc
wrzątkiem (włosy myję wcześnie rano)
Po odcedzeniu korzenia dodałam ciepłej wody tak, aby
ostatecznie otrzymać objętość ok 1 litra
Zapach: charakterystyczny słodko-gorzki korzenny zapach, o
ciepłej nucie, dla mojego zmysłu powonienia bardzo przyjemny
Wrażenia: włosy puszyste, bardzo puszyste J Jeszcze nie napuszone,
ale jeśli sezon grzewczy potrwa jeszcze miesiąc i centralne ogrzewanie dokona ostatecznego
dzieła zniszczenia na mojej ziemskiej powłoce, to z pewnością takiego
określenia użyję. Efekt interesujący, ale nie do końca zadowalający.
Wariant II
Składniki:
- 1 płaska łyżka stołowa korzenia żeń-rzenia zalana na noc
wrzątkiem
- 1 łyżka stołowa octu winnego
Podobnie po odcedzeniu korzenia dodałam ciepłej wody tak,
aby ostatecznie otrzymać objętość ok 1 litra. Następnie dolałam 1 łyżkę octu
Zapach: charakterystyczny słodko-gorzki korzenny zapach, o
ciepłej nucie, świdrującej moje nozdrza octową wkładką. Ocet jest na szczęście
wyczuwalny wyłącznie do momentu wysuszenia włosów
Wrażenia: włosy puszyste, podniesione u nasady oraz
ujarzmione, podatne na układanie. Efekt zdecydowanie zadowalający J
W ramach posłowia dodam, że wydaje mi się, że z wariantu I
będą zadowolone osoby z włosami ciężkimi z tendencją do przetłuszczania. Moje
blond falowane włosy, o naturalnej tendencji do przesuszenia, zdecydowanie
wymagały dodatkowego dyscyplinatora w postaci octu.
Co prawda nie mam włosów ciężkich ale się przetłuszczają i są plaskate, chętnie wypróbuję żeń-szeń. Tylko z octem nie mogę przesadzić bo mam suchą szopę :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A jakich ilości octu stosujesz? Ja płukankę z octem stosuję regularnie, w stężeniach jw. i nie odnotowałam przesuszenia włosów ani skalpu. Wręcz przeciwnie - włosy są dłużej świeże i tak jakby wydzielanie sebum się właśnie uregulowało (ograniczyło)
Usuń