wtorek, 16 kwietnia 2013

Wcierki tradycyjne


Zgodnie z zapowiedzią niniejszym rozpoczynam cykl o tradycyjnych w naszej lokalizacji geograficznej sposobach regeneracji włosów. Dzisiaj będzie o wcierkach. I obawiam się, że będzie aromatycznie, swojsko aromatycznie, a wszystko po to, by rozbudzić nasze mieszki włosowe i pogonić je do pracy. W końcu czas złapać nieco wiatru, nieprawdaż?
Zaczniemy stosunkowo łagodnie, stopniowo rozszerzając nasz zakres akceptacji o zapachy, które doprowadzają nas do łez, kompleksowo przeczyszczają zatoki i ostatnie zapasy chusteczek, ale jesteśmy w stanie je na sobie ścierpieć, by doprowadzić włosy do stanu wiosennej świetności. Na koniec postaram się ukoić Wasz rozstrojony zmysł powonienia spokojnymi nutami.
 
1.     Cebula. To popularny w medycynie ludowej środek na wypadanie włosów. Swoje właściwości zawdzięcza pierwiastkowi ”z piekła rodem” – siarce. Ten piekielny pierwiastek pobudza krążenie, neutralizuje stany zapalne, a także odgrywa ważną rolę w produkcji kolagenu, podstawowego białka budulcowego ludzkiej skóry, odpowiedzialnego także za kondycję naszych włosów i paznokci.
 Cebulę w formie wcierki możemy przygotować na całe mnóstwo sposobów  - ja polecam ten najprostszy – 1 cebulę kroimy w drobne kostki, zalewamy miodem  i odstawiamy na kilka godzin w zacienione miejsce by cebula puściła swoje odżywcze soki, które następnie wmasowujemy w skórę.  Osoby o niewrażliwej skórze głowy (takiej, której nie podrażnia alkohol) mogą chcieć wypróbować mieszanki, którą przygotujemy z połówki posiekanej cebuli i takiej samej ilości suszonych liści pokrzywy. Mix zalewamy wódką (do wysokości mieszanki), a po kilku dniach wyciąg zlewamy do buteleczki i stosujemy jako tonik na skalp.
 
2.     Czarna rzepa zwana czarną rzodkwią. Już mnie kręci w nosie ;) Obok związków siarki o działaniu, które już znacie, jest to istne witaminowe działo, które nasze włosy uwielbiają (duże ilości witaminy C, B1 i B2, PP oraz sole mineralne tj. potas, żelazo, wapno, magnezu, fosfor). Wyciskamy sok z rzepy w sokowirówce lub ścieramy warzywko na tarce o drobnych oczkach, a następnie przeciskamy sok przez gazę i naturalnie wcieramy go w skalp. Zapach koszmarny, ale warto się pomęczyć – sok z rzepy stymuluje porost włosów, zapobiega ich wypadaniu, poprawia kondycję włosów.
 
3.     Czosnek. Ubóstwiam w szpinaku, nie trawię na skórze. Ale dla prawdziwych twardzieli i twardzielek może być to nie lada gratka! Podobnie jak bohaterzy dwóch poprzednich pozycji zawiera siarkę, a także konkurencyjne bogactwo witamin (głównie B i C) oraz minerałów: żelazo, fosfor, wapń, jod, miedź, magnez, cynk, selen. Oprócz właściwości przeciwzapalnych, przeciwgrzybicznych i przeciwbakteryjnych, poprawia ukrwienie skóry głowy, stymulując włosy do wzrostu.
 
4.     Bylica, zwana niekiedy bożym drzewkiem, od wieków stosowana jest jako środek poprawiający kondycję skóry, ukrwienie oraz porost włosów.  Przygotowanie 50 gram bylicy i zalewamy 1,5 szklanki wrzątku. Po ostudzeniu, odcedzamy. Następnie napar mieszamy z wódką w proporcji 1:1.  Tonik przechowujemy w lodówce. Uwaga: przed aplikacją tonik ponownie rozcieńczamy wodą, podobnież w proporcji 1:1.
 
5.     Oliwa z oliwek. Panaceum dla wszystkich osób o przesuszonej skórze głowy. Przyjemna w aplikacji, sprzyja relaksacyjnemu masażowi. Aromat delikatny, który szybko się ulatnia…
 
Na koniec dodam, że wszystkie przygotowane powyżej preparaty stosujemy przed myciem włosów (co najmniej 30 min przed). Ważnym zabiegiem  towarzyszącym stosowaniu wcierek jest masaż – delikatny, wzmacnia działanie preparatów poprzez pobudzanie krążenia krwi i odpręża skórę głowy, nierzadko obolałą na skutek obciążających upięć włosów.
 
          W następnym odcinku pobabrzemy się trochę w maseczkach ;)
 
W końcu wiosna… Rewelacja!  B-)

10 komentarzy:

  1. Czemu wszystko co pachnie niezbyt ładnie pobudza wzrost naszych włosów i ogranicza wypadanie...
    Ten świat jest niesprawiedliwy ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może po prostu my Europejczycy mamy zmysł powonienia wypaczony? ;)

      Usuń
  2. mimo wszystko wole kupne wcierki, obawiam się,że zapach tych które wymieniłaś doprowadziłby mnie do szału :D
    zapraszam do mnie na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, żeby mieszki włosowe w szał wpadły ;)

      Usuń
  3. a imbir i olejek rycynowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym cyklu chcę się skoncentrować na roślinach rdzennie występujących w Europie Środkowo-Wschodniej i babcinych sposobach na pielęgnacje włosów. Imbir więc odpada, a o olejku dopiero będzie :)

      Usuń
  4. Próbowałam czarnej rzepy wiele lat temu, na skalpie cudów nie zdziałała, ale za to na kanapkach(!) była bardzo smaczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście soku ze świeżej rzepy nie testowałam, stosowałam natomiast ampułki Joanny z wyciągiem z czarnej rzepy i zawdzięczam im odrost włosów na zakolach :) Ja jestem więc zadowolona i planuję potestować też warzywko solo.

      Usuń
  5. Ja właśnie testuję oliwę z oliwek jako "wcierkę" na przesuszoną skórę głowy. Jeszcze za wczesnie, żeby mówić o jakichś konkretnych efektach, ale... czosnek na skórę głowy?! Że co?! Chyba zaraz obiorę czosnek i wrzucę do sokowirówki, żeby zobaczyć co z tego wyjdzie!

    OdpowiedzUsuń