Zima przetrzymała nas wyjątkowo długo. Nigdy wcześniej nie
mogłam lepić bałwana na Wielkanoc i ślizgać
się na oblodzonych chodnikach w kwietniu. Nigdy wcześniej nie widziałam też
biedronek w śniegu, pewnie podobnie jak one ;)
Źródło: pomysłowy sklep decofleur |
W każdym bądź razie moje całe cielesne jestestwo, czując
nadchodzące zmiany, woła o zastrzyk Słońca, ciepła i odrodzenia. Dotyczy to
także włosów, którym dało popalić mnóstwo zimowych czynników: powietrze – w pomieszczeniach suche
na skutek przegrzania, niskie temperatury panujące na zewnątrz,
tyrania czapek oraz brak promieni słonecznych, które w ciągu pozostałych
miesięcy w roku dodają moim ciemnym blond włosów delikatne, złociste refleksy.
Zatem co zrobić, aby włosom nadać życia? Zregenerować, nadać
puszystości i objętości, ożywić kolor? W
miarę… błyskawicznie??
Zgodnie z zapowiedzią w kolejnym cyklu postów odwołam się do
sprawdzonych babcinych sposobów, które można wprowadzić w życie używając produktów,
które mamy często w zasięgu ręki. Tym razem planuję wiedzę tę usystematyzować etapami
pielęgnacji, a więc owe bezcenne, tradycyjne know-how przekażę Wam w odcinkach:
1. Wcierki
2. Maseczki
3. Płukanki
4. Regeneracja od wewnątrz
5. Kuferek z różnościami
Owocnego wieczoru życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz