środa, 10 kwietnia 2013

Słowem wstępu - o nowym cyklu


Zima przetrzymała nas wyjątkowo długo. Nigdy wcześniej nie mogłam lepić bałwana na Wielkanoc  i ślizgać się na oblodzonych chodnikach w kwietniu. Nigdy wcześniej nie widziałam też biedronek w śniegu, pewnie podobnie jak one ;)
Źródło: pomysłowy sklep decofleur
W każdym bądź razie moje całe cielesne jestestwo, czując nadchodzące zmiany, woła o zastrzyk Słońca, ciepła i odrodzenia. Dotyczy to także włosów, którym dało popalić mnóstwo zimowych czynników: powietrze – w pomieszczeniach suche na skutek przegrzania, niskie temperatury panujące na zewnątrz, tyrania czapek oraz brak promieni słonecznych, które w ciągu pozostałych miesięcy w roku dodają moim ciemnym blond włosów delikatne, złociste refleksy.
Zatem co zrobić, aby włosom nadać życia? Zregenerować, nadać puszystości i objętości,  ożywić kolor? W miarę… błyskawicznie??
Zgodnie z zapowiedzią w kolejnym cyklu postów odwołam się do sprawdzonych babcinych sposobów, które można wprowadzić w życie używając produktów, które mamy często w zasięgu ręki. Tym razem planuję wiedzę tę usystematyzować etapami pielęgnacji, a więc owe bezcenne, tradycyjne know-how przekażę Wam w odcinkach:
1. Wcierki
2. Maseczki
3. Płukanki
4. Regeneracja od wewnątrz
5. Kuferek z różnościami
Owocnego wieczoru życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz