Zgodnie z zapowiedzią niniejszym rozpoczynam
cykl o tradycyjnych w naszej lokalizacji geograficznej sposobach regeneracji
włosów. Dzisiaj będzie o wcierkach. I obawiam się, że będzie aromatycznie,
swojsko aromatycznie, a wszystko po to, by rozbudzić nasze mieszki włosowe i
pogonić je do pracy. W końcu czas złapać nieco wiatru, nieprawdaż?
Zaczniemy stosunkowo łagodnie, stopniowo
rozszerzając nasz zakres akceptacji o zapachy, które doprowadzają nas do łez, kompleksowo
przeczyszczają zatoki i ostatnie zapasy chusteczek, ale jesteśmy w stanie je na
sobie ścierpieć, by doprowadzić włosy do stanu wiosennej świetności. Na koniec postaram się ukoić Wasz rozstrojony
zmysł powonienia spokojnymi nutami.
1. Cebula. To popularny w medycynie ludowej środek na wypadanie włosów.
Swoje właściwości zawdzięcza pierwiastkowi ”z piekła rodem” – siarce. Ten
piekielny pierwiastek pobudza krążenie, neutralizuje stany zapalne, a także odgrywa
ważną rolę w produkcji kolagenu, podstawowego białka budulcowego ludzkiej skóry,
odpowiedzialnego także za kondycję naszych włosów i paznokci.
Cebulę w formie wcierki możemy przygotować na
całe mnóstwo sposobów - ja polecam ten
najprostszy – 1 cebulę kroimy w drobne kostki, zalewamy miodem i odstawiamy na kilka godzin w zacienione
miejsce by cebula puściła swoje odżywcze soki, które następnie wmasowujemy w
skórę. Osoby o niewrażliwej skórze głowy
(takiej, której nie podrażnia alkohol) mogą chcieć wypróbować mieszanki, którą
przygotujemy z połówki posiekanej cebuli i takiej samej ilości suszonych liści
pokrzywy. Mix zalewamy wódką (do wysokości mieszanki), a po kilku dniach wyciąg
zlewamy do buteleczki i stosujemy jako tonik na skalp.
2. Czarna rzepa zwana czarną rzodkwią.
Już mnie kręci w nosie ;) Obok związków siarki o działaniu, które już znacie, jest
to istne witaminowe działo, które nasze włosy uwielbiają (duże ilości witaminy
C, B1 i B2, PP oraz sole mineralne tj. potas, żelazo, wapno, magnezu, fosfor).
Wyciskamy sok z rzepy w sokowirówce lub ścieramy warzywko na tarce o drobnych
oczkach, a następnie przeciskamy sok przez gazę i naturalnie wcieramy go w
skalp. Zapach koszmarny, ale warto się pomęczyć – sok z rzepy stymuluje porost
włosów, zapobiega ich wypadaniu, poprawia kondycję włosów.
3. Czosnek. Ubóstwiam w szpinaku, nie trawię na skórze. Ale dla prawdziwych twardzieli
i twardzielek może być to nie lada gratka! Podobnie jak bohaterzy dwóch
poprzednich pozycji zawiera siarkę, a także konkurencyjne bogactwo witamin
(głównie B i C) oraz minerałów: żelazo, fosfor, wapń, jod, miedź, magnez, cynk,
selen. Oprócz właściwości przeciwzapalnych, przeciwgrzybicznych i przeciwbakteryjnych,
poprawia ukrwienie skóry głowy, stymulując włosy do wzrostu.
4. Bylica, zwana niekiedy bożym drzewkiem, od wieków stosowana jest jako
środek poprawiający kondycję skóry, ukrwienie oraz porost włosów.
Przygotowanie 50 gram bylicy i zalewamy
1,5 szklanki wrzątku. Po ostudzeniu, odcedzamy. Następnie napar mieszamy z
wódką w proporcji 1:1. Tonik
przechowujemy w lodówce. Uwaga: przed aplikacją tonik ponownie rozcieńczamy
wodą, podobnież w proporcji 1:1.
5. Oliwa z oliwek. Panaceum dla wszystkich osób o przesuszonej skórze głowy.
Przyjemna w aplikacji, sprzyja relaksacyjnemu masażowi. Aromat delikatny, który
szybko się ulatnia…
Na koniec dodam, że wszystkie
przygotowane powyżej preparaty stosujemy przed myciem włosów (co najmniej 30
min przed). Ważnym zabiegiem towarzyszącym
stosowaniu wcierek jest masaż – delikatny, wzmacnia działanie preparatów
poprzez pobudzanie krążenia krwi i odpręża skórę głowy, nierzadko obolałą na
skutek obciążających upięć włosów.
W następnym odcinku pobabrzemy się trochę w maseczkach ;)
Czemu wszystko co pachnie niezbyt ładnie pobudza wzrost naszych włosów i ogranicza wypadanie...
OdpowiedzUsuńTen świat jest niesprawiedliwy ;P
A może po prostu my Europejczycy mamy zmysł powonienia wypaczony? ;)
Usuńmimo wszystko wole kupne wcierki, obawiam się,że zapach tych które wymieniłaś doprowadziłby mnie do szału :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na bloga :)
Grunt, żeby mieszki włosowe w szał wpadły ;)
Usuńa imbir i olejek rycynowy?
OdpowiedzUsuńW tym cyklu chcę się skoncentrować na roślinach rdzennie występujących w Europie Środkowo-Wschodniej i babcinych sposobach na pielęgnacje włosów. Imbir więc odpada, a o olejku dopiero będzie :)
UsuńPróbowałam czarnej rzepy wiele lat temu, na skalpie cudów nie zdziałała, ale za to na kanapkach(!) była bardzo smaczna :)
OdpowiedzUsuńOsobiście soku ze świeżej rzepy nie testowałam, stosowałam natomiast ampułki Joanny z wyciągiem z czarnej rzepy i zawdzięczam im odrost włosów na zakolach :) Ja jestem więc zadowolona i planuję potestować też warzywko solo.
UsuńJa właśnie testuję oliwę z oliwek jako "wcierkę" na przesuszoną skórę głowy. Jeszcze za wczesnie, żeby mówić o jakichś konkretnych efektach, ale... czosnek na skórę głowy?! Że co?! Chyba zaraz obiorę czosnek i wrzucę do sokowirówki, żeby zobaczyć co z tego wyjdzie!
OdpowiedzUsuńI co - wrzuciłaś? Coś / Co wyszło?? :)
Usuń