niedziela, 21 czerwca 2015

Fenomen olejku arganowego czyli jak marketing odmienia nawet kozie życie

Żałuję, że nie mogę tych postów pisać w formie reportażu i opisywać własnych obserwacji i doświadczeń, popartych zdjęciami własnego autorstwa. Na chwilę obecną, nie pozostaje mi nic innego jak wesprzeć się wiedzą tych, którzy odbyli już arganowe wycieczki i zechcieli podzielić się na blogach swoimi wrażeniami. Mam jednak zamiar realizacji własnej argano-turystyki, którą odpowiednio udokumentuję zarówno wizualnie jak i asortymentowo ;)


Do tej pory pisałam (np. w tym poście)  wyłącznie o pozytywach związanych z działalnością kobiecych kooperatyw, a w zasadzie o charakterystyce takiego idealnego typu zrzeszenia marokańskich kobiet-producentek. Rzeczywistość niestety nie zawsze tak pięknie przystaje do tego modelu. 

W związku z lawinowo rosnącą popularnością olejku arganowego i  zapotrzebowaniem na ten produkt, marokańskie kobiety mają rzadką możliwość domagania się swoich praw i umocnienia swojej pozycji w gospodarstwie domowym. Jest jednak też druga strona medalu oznaczająca możliwość wyzysku. Stąd też powstają takie organizacje jak Union des Cooperatives des Femmes de l’Arganeraie 

Wizerunek kobiety - producentki, zrzeszonej w kooperatywie, silnej, dumnej ze swojej niezależności, uśmiechniętej, kolorowo ubranej jest wykorzystywany w celach marketingowych przez masowe wytwórnie olejku np. w Casablance, Marakeszu czy Agadirze. Oczywiście lokalne kobiety nie mają żadnego udziału w zyskach tych fabryk. O tym zjawisku pisze autor bloga labedouine.com powołując się m.in. na wnioski z raportu Niemieckiej Rządowej Agencji Rozwoju.

Nie we wszystkich kooperatywach dobrze się dzieje. Niektóre z nich są zarządzane przez mężczyzn, którzy przejmują całość bądź większość zysków z jej działalności. Niektóre są źle prowadzone i przestają istnieć. Złe praktyki obejmują także słabe warunki sanitarne pracy dla kobiet czy zlewanie olejów różnych jakościowo. Patologią są zrzeszenia powstające na potrzeby turystyki - aby zaganiać do nich odwiedzających. A jeśli "wycieczka" nic nie kupi, to wynagrodzenie kobiet jest pomniejszane. Karygodne jest też  przywiązywanie kóz do drzew celem zrobienia kolejnego, "legendarnego" zdjęcia (!). O tego typu incydentach można z kolei poczytać tutaj: http://sustainablefoodtrust.org/articles/argan-oil-liquid-gold-rush/

Mam jeszcze trochę materiałów do przestudiowania i nadal szukam informacji jak mieć pewność lub chociaż zwiększyć szanse, że kupując dany kosmetyk z olejkiem arganowym, część wydanych pieniędzy trafi do właściwej kieszeni. 

Tropię fair trade :) Zachęcam do śledzenia :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz