To wpis z serii "na fali entuzjazmu" :) Tym razem nie jest to ani środek doustny, ani cieszący oczy włosami klip, ani żadne ponadprzeciętnie przyjemne mazidło. Tym razem jest to coś, co oszczędza czas, pomnaża przyjemność i zapobiega bólom kręgosłupa! I gdyby była to zagadka nie wpadłabym, że może chodzić o czepek. O termo-czepek! :)
W zasadzie czas oszczędza podwójnie, bo nie tylko mogę COŚ robić zamiast bezczynnie tkwić w łazience w czasie, który daję odżywce na zadziałanie, to jeszcze nie muszę później po sobie sprzątać tego, co spłynęłoby mi gdzie bądź, gdybym jednak łazienkę zdecydowała się opuścić ;) Pamiętam, że kiedyś opuściłam łazienkę mając na głowie maskę domowej roboty z jajka i piwa, i zmiana lokalizacji na kanapę w ogóle nie była dobrym pomysłem... :)
A wszystko dzięki warstwie chłonnej w którą wyposażony jest ten niepozorny artykuł. Muszę przyznać, że na początku byłam mocno sceptyczna wobec tego wynalazku; warstwa chłonna wydawała mi się zbyt cienka, ale z właściwym sobie baranim zacięciem potrzymałam czepek 30 min na głowie i okazało się, że czepek działa zgodnie z planem.
Produkt jest jednak niełatwo dostępny, ale warto pytać w drogeriach. Polecam!
PS Cyklu o ziółkach indyjskich jeszcze nie zakończyłam. Kolejny post w bardzo niedalekiej przyszłości, materiały już zgromadziłam :)
Fajny:) Ciekawe czy gdzieś go znajdę.
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam gdzie go dorwę następnym razem :D Póki co okazuje się, że chociaż teoretycznie jednorazowy, to praktycznie za drugim razem też zdaje egzamin :)
UsuńZdradzisz gdzie go kupiłaś? ;)
OdpowiedzUsuńZdradziłabym, gdybym go kupiła :D Na stronie producenta jest info, że jest do kupienia w sklepie estyl.pl
UsuńBardzo ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Zupełnie nietuzinkowy ;)
Usuń