Niewiarygodne! Prawie miesiąc minął od ostatniego posta! Nie
tylko nie mam pojęcia kiedy ten czas upłynął, ale jestem też zdruzgotana blokadą,
którą złapałam na rozkręcenie cyklu indyjskiego. Prawdę mówiąc nie mogłam się
go doczekać, bo jest to przecież kopalnia wiedzy z zakresu pielęgnacji włosów,
a tym czasem mnie zatkało… Bo jak opisać w sposób ciekawy i inspirujący coś, co
jest wałkowane na forach, serwisach urodowych i dziesiątkach innych blogów? Jak
podejść do tematu tak, żeby mi samej chciało się o tym pisać?
Inspiracji postanowiłam poszukać na blogach zagranicznych.
Wpisałam więc do wszechwiedzącego googla „indian” i „hair” i jakież było moje
zdruzgotanie, kiedy okazało się, że kilka pierwszych pozycji to strony
eksporterów hinduskich włosów… z ofertą specjalną obejmującą włosy dziewic :/
Nie pozostaje mi więc nic innego jak bezceremonialnie
zdemaskować sekret pięknych włosów Hindusek:
- Ajurwerda (w tym odpowiednia dieta)
- Olejowanie włosów
I te dwa wątki obiecuję rozłożyć na
czynniki pierwsze w kolejnych postach ;)
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz