W
tym poście wprowadzającym pisałam, że arganyl jest wyciągiem z liści arganowca (z nasionami owoców, z których tłoczony jest olejek ma więc wspólne tylko gałęzie), zbieranych zgodnie z polityką ochrony drzewa arganowego, wpisującą się w ramy zrównoważonego rozwoju.
Arganyl jest substancją relatywnie mało znaną, ale z wielkim potencjałem - wysoką zawartością polifenoli. Arganyl wykazuje działanie przeciw-starzeniowe, ponieważ:
- działa przeciwko nadmiernemu procesowi rozpadu włókien elastycznych (kolagen i elastyna) budujących naszą skórę. Rozpad tych włókien jest procesem naturalnym i pożądanym, ale wraz z wiekiem, jakimś feralnym trafem, przestaje być odpowiednio równoważony przeciwdziałającymi enzymami stąd nasze skóry wiotczeją. Proces ten jest intensyfikowany poprzez ekspozycję na działanie promieni UV B-)
- eliminuje wolne rodniki (odpowiedzialne za przedwczesne starzenie się skóry).
Jego działanie zostało udowodnione zarówno w badaniach klinicznych, jak i w teście konsumenckim.
Jak dotąd, nie znalazł zastosowania w kosmetykach do włosów :) Jak dotąd, praktycznie w ogóle nie jest rozpowszechniony w kosmetykach pielęgnacyjnych do twarzy czy ciała.
Jaką przyszłość obstawiacie dla arganylu? Czy zrobi taką furrorę jak olejek? :)
Dla spragnionych źródła: opracowanie dot strategii rewitalizacji arganowca, właściwości arganylu oraz olejku arganowego znajdziecie tutaj: http://www.sidiyassine.com/documents/science/ls_argan_program_-_sofw_10_2005.pdf
Pozdrawiam!
PS Zupełnie nie jestem w stanie się pogodzić z tym, że niejako "naturalnie z wiekiem" zaczyna wiotczeć nam skóra, która wcześniej równie "naturalnie" była sukcesywnie odbudowywana! Na pewno można coś jeść albo pić, co ten "naturalny" balans utrzymuje :) Przeraża mnie tylko myśl, że być może, żeby utrzymać ten balans, właśnie należy czegoś nie jeść albo nie pić... ;)