środa, 6 marca 2013

Naturalne japońskie komponenty pielegnacyjne - cz. 3


Poprzednie posty z tej serii znajdują się tu i tu.
Dzisiaj będzie o czymś, co w bezpośrednim kontakcie przyprawia mnie o niekontrolowane, gwałtowne dreszcze. Całe szczęście zdarzają się bardziej odporne osobniki homo  sapiens niż ja, które mają na tyle zimnej krwi, że potrafią je wyłowić i zasuszyć. I jest to forma, którą toleruję. Niecierpię mokrych wodorostów!  No chyba, że na talerzu. Pod warunkiem, że nie moim ;)
Gloiopeltis Furcata
Źródło: natural-history
Wodorosty stanowią całkiem liczną rodzinę obejmującą ok. kilkadziesiąt tysięcy gatunków, z czego ok 100 nadaje się do konsumpcji przez człowieka. Ja natomiast przyjrzę się dwóm : japońskiemu funoris (Gloiopeltis Furcata) oraz  kombu  (Laminaria Japonica), bowiem są to gatunki tradycyjnie wykorzystywane przez Japończyków do pielęgnacji włosów.
W formie sproszkowanej można je nabyć w sklepach, także w Polsce. Nie tylko można, ale i warto, ponieważ stanowią nieocenione źródło wapnia, żelaza, magnezu i jodu (deficyt jodu sprawia, że włosy są cienkie, wypadają i wolno rosną). Mieszankę w proszku (ok. 1 łyżeczki do herbaty) należy zalać gorącą wodą i dokładnie rozpuścić. Ilość jest względna – zależy czy chcemy przygotować płyn oczyszczający (alternatywa dla szamponu) czy maseczkę odżywczą (w tym wypadku dolewamy mniej wody, aby otrzymać papkę o konsystencji żelu).  W przypadku płynu oczyszczającego roztwór rozprowadzamy na skórze głowy i włosach, masujemy i spłukujemy, zaś maseczkę należy również wmasować i po równomiernej aplikacji potrzymać na głowie w cieple, najlepiej pod czepkiem, przez ok 30 min.
Laminaria Japonica
Źródło: wikipedia
Działanie:
·         regeneracja zniszczonych włosów,
·         włosy są wygładzone i ujarzmione – podatne na układanie,   
·         większa objętość,
·        polecane do włosów suchych oraz z tendencją do rozdwajania,
·         źródło wartościowych substancji odżywczych dla włosów i skalpu ,
·         włosy przestają wypadać,
·        proces siwienia zostaje podobno powstrzymany, a nawet odwrócony!
 
 
 
I z tego ostatniego względu niebawem dorwę bestię ]:-> ! O rezultatach doniosę!

6 komentarzy:

  1. bardzo fajna seria, mam nadzieję na ciąg dalszy, bo wielu nowych rzeczy się dowiaduję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe informacje, wodorosty przewaznie jadam - i to chetnie:-)Moze masz jakies pomysly na maseczki w wodorostami? Ja ostatnio stosuje kosmetyki, ktore sama przyrzadzam w domu, glownie z platkow owsianych, miodu i avocado, ale chetnie wyprobuje jakies ciekawe pomysly:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam maseczke ze spiruliny :) I polecam ją zrobić sobie w wannie lub pod prysznicem (no chyba, że lubisz impresjonistyczny zielony melanż w łazience ;) ) Sama aplikacja jest całkiem czystym zabiegiem, ale utrzymanie maseczki wilgotnej oraz jej zmywanie prowokuje zielony armagedon ;)

      Usuń
  3. super, znalazlam kiedys przepis na maseczke z aloesu, spiruliny i miodu chyba, wyprobuje. Mam nadzieje, ze nie zostane zielona:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. koniecznie daj znać jak się udała ;)

    OdpowiedzUsuń